Flag Counter

sobota, 24 maja 2014

Bliskie spotkanie z trzciniakiem

Myślałem, że mnie ptaszek odwodzi od gniazda, tak się szamotał. Wąż mu życie uratował. Już chciałem odchodzić, żeby nie niepokoić trzciniaka, gdy zobaczyłem zwiniętego w kłębek sporych rozmiarów zaskrońca, więc... niech sobie jeszcze ptaszek poodwodzi przez chociaż jedną migawkę... Ale gdy wąż ruszył w jego kierunku, już widziałem żyłkę. Oplątana była noga i pióra na klatce piersiowej. Obcinaczy do paznokcie nie miałem (ostatni raz podczas dziczenia), więc trzeba było żyłkę gryźć. Mam nadzieję, że przez te "pocałunki" niczym się nawzajem nie pozarażaliśmy. Długo musiał na tej uwięzi przebywać, bo mimo, że miał dużo sił, żeby mnie dziobać i szczypać, to odleciał w trzciny niezbyt szybko, ale... odleciał:)









2 komentarze:

  1. Brawo!!!
    życie ptaszka wisiało na żyłce...a jednak się udało.
    Wniosek wypływa jeden...coś ostrego należy nosić zawsze przy sobie.
    E.

    OdpowiedzUsuń